Cesarskie Cięcie - mój przykład
Dzsiaj post o moim cesarski cięciu. Dokładnie wam o tym nie napiszę bo straszanie w tedy byłam zestresowana i trochę czasu upłynęło, więc napiszę wam jak zapamiętałam.
Była to niedziela całe szczęście bo wszyscy byli w domu, także się nie martwiłam dojazdem do szpitala, Od rana pobolewał mnie brzuch, więc wzięłam ciepłą kąpiel niestety dalej mnie pobolewał.
O godzinie 16 powiedziałam Pawłowi(mężowi) że zaczyna mnie bardziej boleć brzuch, ale co 8 minut. Wszyscy zaczęli panikować i namawiać żeby już jechać do szpitala, ja uparta nie chciałam pojechać bo nie czułam że już mogę rodzić. Po długich namowach w końcu wyruszyliśmy była godzina jakoś 18. Będąc już w mieście gdzie znajdował się szpital, zajechaliśmy jeszcze do sklepu bo musiałam kupić jakieś jedzenie, bądźmy szczerzy w szpitalu jest okropne jedzenie,
Ooo jesteśmy już w szpitalu, trochę stres mnie złapał a tu dają jeszcze milion kartek do wypełnienia.
Po wypełnieniu wszystkiego pielęgniarki zaprowadziły mnie do pokoju gdzie zadawały 500 pytań a ja leżałam pod ktg skurczę dochodziły do 130, a ja nie czułam zbytnio ich.
Chwilę później przeszłam do innego pomieszczenia na badanie ginekologiczne, tam się dowiedziałam że rozwarcie na 1,5 cm (tylko).
Po całych tych badaniach i papierkowej robocie zaprowadzili mnie do sali gdzie w końcu mogłam się położyć. Oczywiście leżałam pod ktg jakąś godzinę, ale mi ten czas jakoś szybko leciał.
Naglę patrzę pielegniarka przyszła i znów musiałam pójść do innej sali.
Przed wejściem do sali(przedporodowej) pielęgniarka dała mi jakąś białą koszulę.
Przed wejściem do sali(przedporodowej) pielęgniarka dała mi jakąś białą koszulę.
Ubrana i gotowa do porodu przeszłam do pokoju i położyłam się na łóżko zaczęli mi podpinać kroplówki i znów ktg była już godzina tak mniej więcej 22. Leżałam jakoś 3 h z tym wszystkim w międzyczasie pielęgniarka mnie zmierzyła i okazało się że mama "niewspółmierność matczyno-płodową" czyli byłam za wąską aby urodzić naturalnie a bardzo chciałam.
Lekarz po chwili mówi pani będzie miała robioną cesarkę zaraz po tej pani co obok rodzi.
Ja już zestresowana i strach w oczach aż się zaczęłam cała trzęś.
Pielęgniarka wpieła mi cewnik, jeszcze chwile poleżałam i naglę zaczęło się musiałam usiąść na krzesło( cała się trzęsłąm i z cewnikiem), którym mnie przewieziono na salę operacyjną.
Ja już zestresowana i strach w oczach aż się zaczęłam cała trzęś.
Pielęgniarka wpieła mi cewnik, jeszcze chwile poleżałam i naglę zaczęło się musiałam usiąść na krzesło( cała się trzęsłąm i z cewnikiem), którym mnie przewieziono na salę operacyjną.
Podczas wkłucia znieczulenia pielęgniarki musiały mnie trzymać bo się jeszcze bardziej zaczęłam trząść i nie mogłam tego powstrzymać.
Całe cesarskie cięcie trwało jakoś 30 minut ja byłam przytomna i nawet rozmawiałam z pielęgniarka.
Gdy zaczęli mnie ciąć miałam takie dziwne uczucie szarpania brzuchem.
Po rozcięciu brzucha wyciągnęli Maje poszli ją zbadać, pomierzyć i zważyć.
Po wyjęciu lekarz zaczął naciskać mi na brzuch aby wyciągnąć łożysko i miałam takie uczucie jak bym na chwile traciła oddech. Po tym wszystkim zaczęli mnie zszywać i
Całe cesarskie cięcie trwało jakoś 30 minut ja byłam przytomna i nawet rozmawiałam z pielęgniarka.
Gdy zaczęli mnie ciąć miałam takie dziwne uczucie szarpania brzuchem.
Po rozcięciu brzucha wyciągnęli Maje poszli ją zbadać, pomierzyć i zważyć.
Po wyjęciu lekarz zaczął naciskać mi na brzuch aby wyciągnąć łożysko i miałam takie uczucie jak bym na chwile traciła oddech. Po tym wszystkim zaczęli mnie zszywać i
po chwili przyłożyli mi Maje, która ważyła 4140g i mierzyła 59cm.
Bardzo się ucieszyłam i aż łezka zakręciła się w oku.
A wy jak pamiętacie swój poród? Mieliście cesarskie cięcie czy rodziłyście naturalni?
ja rodzilam naturalnie, ale mialam oxy , bo tak bym ciaze przenosila jeszcze ze dwa tygodnie i nie wiem czy by sie nie skonczylo tym samym, a ze urodzilam w polowie wrzesnia to zdazylam wrocic na studia , urodzilam na drugim roku ;) .
OdpowiedzUsuńłozysko zeby mi wyjeli to tez mi lekarz na brzuch naciskał. brr, okropne uczucie. ale porod szybko wspominam, bo urodzilam w 10 minut, ale najgorsze 10 minut w moim zyciu ;p
Te uczucie jak na brzuch naciska to jest nie do opisania. Oo 10 minut to bardzo szybko.
UsuńJa dwukrotnie rodziłam naturalnie i podziwiam każdą, która rodziła przez CC! Jesteś dzielna :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy myślą że cc to pójście na łatwiznę...😕
UsuńJa Swoje CC pamiętam doskonale . Najadłam się tyle stresu co nie udało mi się przez całe moje życia. Do szpitala trafiłam w piątek ( lekarz prowadzący zalecił wywołanie porodu ponieważ ciążą była już przenoszona 9 dni ) ale oczywiście ordynator uznał, że nie widzi potrzeby więc spokojnie sobie leżałam na oddziale i " odpoczywałam ". W niedziele rano przyszedł do mnie ordynator i powiedział, że ok 11 h dostane wypis bo nie widzi przeciw wskazań do mojego wyjścia bo wszystko jest w porządku, a w domu najprawdopodobniej wszystko szybciej się zacznie.. Ja uradowana jedząc śniadanie dzwonie do narzeczonego z nowiną, że wracam do domu i musi po mnie przyjechać ok południa... Kończąc śniadanie wpada mój lekarz prowadzący i oznajmia mi, że będę miała CC bo boi się o życie mojej córci. Ja spanikowana już dzownie z płaczem do Krystiana ... Przyznam, ze nie paliłam całą ciążę , ale w 6 h czekając na cesarkę spaliłam 2 paczki fajek siedząc jak bezdomna pod szpitalem. Zabrali mnie już do jakiegoś pokoju podłączyli cewnik ... później kroplówki. Cewnik bardzo mnie bolał więc pożaliłam się dla pielęgniarki gdzie zabrała mnie do zabiegowego poprawić go uspakajając mnie, że zaraz wrócę do rodziny. Wychodząc z sali powiedziała mi stanowczym głosem " PROSZĘ POŻEGNAĆ SIĘ Z RODZINĄ " dla mnie zabrzmiało to jak wyrok śmierci i wprowadziła mnie na sale. Po rozejrzeniu się po sali jak ujrzałam masę skalpeli itd ze strachu usiadłam na podłogę.. później pamiętam tylko już jak siedziałam na łóżku i właśnie dostawałam pierwszy zastrzyk w kręgosłup ... Dalej przebiegało wszystko błyskawicznie pojawienie się małej, przystawienie jej do mego policzka, zabranie jej i moja panika. I na sam koniec komentarz lekarza " Jaka ta Anastazja malutka, ale ważne, że zdrowa " na to pielęgniarka " Panie Doktorze, a widział Pan ojca jaki orzeł? " i śmiech na całą salę :D bo prawda mój Krystian tego czasu wyglądał zaledwie jak wygłodzony kurczaczek :D
OdpowiedzUsuńOo to nieźle. Mnie też strasznie bolało jak cewnik wkładali... ja się nawet siku bałam zrobić bo bardzo mi się chciało ale nie mogłam iść 😕 Byla godnia 1 w nocy a moj poprosil o kawe z 2 łyżeczek i 3 łyżeczek cukru a zrobili kawę z 5 łyżeczek i bez cukru hahah
UsuńOj ważne że z dzieckiem wszystko w porządku i z tobą. 😊
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że chcesz dzielić się swoją historią z innymi. Pomoże ona nie jednej osobie.
OdpowiedzUsuńOdwdzięczam się za szczery komentarz. Będzie mi miło jeśli poklikasz.
Pozdrawiam,annnathalie.blogspot.com
Ja rodziłam naturalnie. Poród trwał 11 godz.i 42 min. Cały czas bałam się cesarski..choć może nie tyle samej cesarski co tego,że trzeba leżeć i nie można od pierwszych chwil zająć się swoim maleństwem ale powiem wam że po tylu godzinach bólu cesarza wydawała się być zbawieniem. Na szczęście udało się urodzić naturalnie choć z pomocą lekarza i położnej.
OdpowiedzUsuńOjej, współczuję Ci tego przeżycia, ja sama bym chyba zeszła z tego świata.
OdpowiedzUsuńJa oba porody przeszlam silami natury. Nie bylo kolorowo zwlaszcza przy pierwszym, kiedy moj Macio byl glowka na zewnatrz tracilam przytomnosc a wystarczylo ostatnie parcie :-( grozilo mu niedotlenienie mozgu a mi wykrwawienie :-( wyniki tomografii glowki byky dla mnie baaaaardzo dlugo wyczekiwane. Ale jestesmy zdrowi. To najwazniejsze. Drugi porod byl znacznie lzejszy.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w ciąży i nie planuję... Twoje przeżycia straszne są, współczuję :( Jak czytam takie historie to tym bardziej nie chcę mieć dziecka...
OdpowiedzUsuńJa nie rodziłam jeszcze, wiec nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Ale podziwiam wszystkie mamy i te rodzące naturalnie i te po cc;) Gratuluję córeczki!
OdpowiedzUsuńTeż miałam poród przez cesarskie cięcie zlecona już na początku ciąży ze względu na mój stan zdrowia. Więc zgłosiłam się w wyznaczonym terminie do szpitala i jakoś to wszystko tak szybko poszło. Oj też bałam się bardzo znieczulenia.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że na sali było więcej studentów niż lekarzy ;) szybko poszło, synusia pokazali, a na sali położyli na mnie.
Najgorsze było wstać po 8 godzinach...
Wieze kazdemu co mial cc ja naszczescie.mialam naturalny poród
OdpowiedzUsuńDwukrotnie rodziłam przez Cc i doskonale wiem co przeszłaś. Mysle, że nie ma co oceniać co jedt trudniejsze: naturalny poród czy ten przez Cc. Każda z nas jest dzielna i niesamowita. Brawo My 😉
OdpowiedzUsuńJa miałam wszystkie porody naturalne
OdpowiedzUsuńJa cieżko dochodziłam do siebie po Cieciu cesarskim :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mam dzieciątka, ale moim marzeniem jest poród domowy w wodzie :)
OdpowiedzUsuńJa rodziłam naturalnie, miałam termin na 5 czerwca a urodziłam 1 lipca... dziecko miało krytyczne niedotlenienie całego organizmu od razu zabrany na oddział izolacyjny, całe szczęście mój silny synuś był bardzo dzielny i bardzo szybko doszedł do siebie :) pierwszy rok spędziliśmy w szpitalach, od dziecięcego do zakaźnego i tak na zmiane, całe szczęście po roczku cały koszmar szpitalny się zakończył, teraz mój skarbek ma 3,5 roku i jest dużym silnym chłopcem :)
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację??
http://zanett01.blogspot.co.uk/
nie wypowiem się na temat porodu, bo nigdy nie rodziłam :P
OdpowiedzUsuńNie mam dzieci jeszcze, ale z ciekawością czytam podobne posty (z chorą ciekawością, bo w końcu liczę, że i mnie czeka poród - a raczej potomek). Dla mnie cały ten temat jest niezdrowo ciekawy, pewnie dlatego, że jeszcze tego nie przeżyłam. Podziwiam Was Drogie Mamy, jesteście bardzo dzielne! :*
OdpowiedzUsuńJa rodziłam naturalnie, termin na 5 czerwca potem okazało się że pomyłka w terminie i jednak na 20 czerwca termin a poród zaczął się 1 lipca więc i tak dwa tyg po terminie... Wspominam to fatalnie... 7 osób... W tym 4 osoby z oddziału izolacyjnego... Zielone wody płodowe... Urodziłam synka, który nie ruszał się nie płakał nie oddychał... Był cały siny.. Od razu zabrany przez kilka osób z oddziału izolacyjnej w stanie krytycznym. Okazało się, że miał krytyczne niedotlenienie całego organizmu... Całe szczęście poradził sobie doskonale. Fakt faktem piereszy rok spędziliśmy w szpitalach od jednego do drugiego, ale po roku jak ręką odjął :) teraz mam cudownego zdrowego czterolatka <3
OdpowiedzUsuńhttp://zanett01.blogspot.co.uk/?m=1